czwartek, 5 października 2017

Wybiórcza wolność badań naukowych

Nauka większości ludzi kojarzy się z wolnością. Ot jakiś umysł genialny rzuca wyzwanie
skostniałemu światu  i niczym Prometeusz niesie kaganek by dać ludzkości ogień, ciepło i moc!

Co bardziej ideologicznie ukształtowani rzucają tu przykładami Galileusza czy Bruno, rzekomych ofiar kościelnego terroru antynaukowego, ale natychmiast dodadzą że "teraz to jest inaczej i teraz mamy pełną swobodę badań"... dobre sobie...





I nie zamierzam tu pastwić się nad niewątpliwą dla mnie głupotą tego co napisał red. Cieśliński. Notowania Wyborczej pikują tak bardzo że wkrótce zapewne zasili grono bezrobotnych. Mi chodzi o problem głębszy. Problem wpływu ideologii polityczno społecznych na kształt współczesnej nauki.

Jak dobrze wiemy, nauka nie robi się sama, dawno minęły czasy gdy uczony w zaciszu gabinetu li tylko i wyłącznie za pomocą ołówka i kartek papieru tworzył nowe równania, modele i wzory. Dziś nauka kosztuje krocie. Do policzenia kolejnych miejsc po przecinku potrzeba superkomputerów, do "zobaczenia" co te miejsca po przecinku znaczą potrzeba gigantycznych akceleratorów - ale bez tego nie wydrzemy tajemnic cząstek podstawowych, nie dokonamy "wielkiej unifikacji", nie polecimy do gwiazd!
Tak nauka kosztuje krocie, ale te inwestycje się opłacają.

Problem polega na tym że ten kto daje pieniądze WYMAGA. Wymaga nie tylko wyników (bo to oczywiste) ale wymaga także by badano dokładnie to czego oczekuje, tak jak oczekuje i by wyniki potwierdziły te oczekiwania.  A jak ktoś chce być niezależny?   To kończy tak jak Ratajczak, albo  autorzy pewnej książki o człowieku który miał pseudonim "Bolek". To znane nazwiska i sytuacje. Ci którzy są zaszczuwani bez udziału mediów, na politechnikach czy uniwersytetach odchodzą w ciszy, ich krzyk się nie przebije. Środowisko naukowe doskonale wie, która ręka karmi i prędzej powiesi kolegę niż dopuści by bogaty sponsor się wycofał! I bynajmniej nie jest to problem tylko Polski.

A teraz eksperyment myślowy - spójrzcie jeszcze raz na screen który zamieściłem  powyżej i wyobraźcie sobie kogoś kto chce badać np:
- Inne niż antropogeniczne przyczyny globalnego ocieplenia.
- kwestie koloru skóry w kontekście przestępczości.
- genetykę dzisiejszych Żydów i Palestyńczyków w celu ustalenia kto jest rdzennym mieszkańcem tych ziem.

Trzy proste zagadnienia które mogą dać odpowiedź nas naprawdę bolesne kwestie, związane z losem milionów ludzi... Kto się podejmie? A jeszcze bardziej kto da na to pieniądze?!   

Tragikomiczne w tym wszystkim jest to iż środowiska które najgłośniej wrzeszczą o męczeństwie Bruno i Galileusza - same stają dokładnie w takiej samej pozycji jaka imputują ówczesnemu Kościołowi a ich działania są o wiele gorsze bo o ile od działań Inkwizycji można się było odwoływać, to od cichej, anonimowej anatemy i nagonki drobnych kundelków odwołać się nie ma gdzie i do kogo.