W każdym razie - gwiazda ładna, czerwona, co gołym okiem widać (znaczy moje zaokularzone), Z racji położenia na niebie zwana "wielkim czerwonym okiem Byka" - na które to miano zapewne da się wyrwać więcej panienek wieczorową porą, niż na alfę (no chyba ze to nowa Alfa Romeo) Tauri ;-)
Akurat sobie w niebo spojrzałem ("wszyscy żyjemy w rynsztoku, ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy" Wilde) i widzę... Młodziutki Księżyc, a jakieś dwie grubości tarcz obok niego, gdyby tak poprowadzić styczne do jego rogów, to skrzyżowały by się akurat w tym punkcie, spory świecący punkt. Pierwsza myśl Merkury albo Wenus - wszak regularnie czytam Astrobloga, a tam Hawkeye na bieżąco, astronowinki wrzuca, od położenia ISS na niebie, poprzez koniunkcje planet, aż po recenzje filmów i książek o astronomię tykajacych - świetne miejsce, mądry i gościnny twórca. A właśnie 18 / 19 marca miała być koniunkcja ich z Księżycem, zatem pewnie jedna z nich... ba ale która?
No nic. Wracam do domu - odpalam aparat i usiłuję zrobić dokumentację zjawiska, czasy stosownie długie, podpieram aparat na barierce i fotografuję... Nadzieja umiera ostatnia... ale mniejsza.
Jadę po Miłosza z treningu i Marzenkę z pracy, a potem jak już się mniej więcej z wszystkim okrzątnęliśmy to odpalam SkyPortal i sprawdzam co to było. A tu niespodzianka! Ani Wenus ani Merkury tylko Aldebaran bury! (znaczy czerwony, ale czerwony się nie rymuje). SUUPER!
Dziś rano włączam kompa, instaluję programy do obróbki zdjęć i ... NIC! Nie ma Aldebarana! Wielka czarna kopuła, na której podwieszono makietę Księżyca oświetloną diodami LED... Czyżby płaskoziemcy mieli jednak rację?
Cóż się będę żalił na aparat?! Mea Culpa - od lat obiecuję sobie kupić coś sensownego, i od lat mi schodzi...
Zobaczcie sami:
NIC!
Takie samo cholerne NIC, tyle że na większym zoomie!
A powinno być tak!
Oba zdjęcia pochodzą z programu SkyPortal i są zrzutami ekranu, ustawienia czasowe są o godzinę późniejsze niż moje obserwacje, ale mniej więcej oddają piękno zjawiska.
Cóż tulę się w żalu po nieudanych fotkach, tylko tym, że się napatrzyłem naprawdę długo i do syta.
Do zobaczenia.