piątek, 23 marca 2018

Aldebaran czyli - Księżyc zagląda w wielkie czerwone oko Byka

Aldebaran - zwany (przeze mła pieszczotliwie z fhancuskim akcętę - Alem de'Bahanem) - spora gwiazda - nadęta niczym Timmermans na mównicy, zaledwie niecałe dwa razy masywniejsza od naszego Słońca za to z tysiąc razy obszerniejsza. Nosi naukalne (ach ten Król Julian) miana alfa Tauri, α Tau. Zaś nazwa jego w/g Wiki wywodzi się od arabskiego wyrażenia ‏الدبران‎ al-dabarān, „podążający” (za Plejadami) - co jest bzdurą, bo nie Arabowie w gwiazdy patrzyli, tak jak i nie Arabowie cyfry wymyślali, ale Persowie (nie wiedzieć jakim zrządzeniem demiurgów, bo utożsamienie Persów z Arabami, ma tyleż samo sensu jak utożsamianie Hunów z Rzymianami) i to w kooperacji z Hindusami! Arabowie to tylko przejęli.

W każdym razie - gwiazda ładna, czerwona, co gołym okiem widać (znaczy moje zaokularzone), Z racji położenia na niebie zwana "wielkim czerwonym okiem Byka" - na które to miano zapewne da się wyrwać więcej panienek wieczorową porą, niż na alfę (no chyba ze to nowa Alfa Romeo) Tauri ;-)

Akurat sobie w niebo spojrzałem ("wszyscy żyjemy w rynsztoku, ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy" Wilde) i widzę... Młodziutki Księżyc, a jakieś dwie grubości tarcz obok niego, gdyby tak poprowadzić styczne do jego rogów, to skrzyżowały by się akurat w tym punkcie, spory świecący punkt. Pierwsza myśl Merkury albo Wenus -  wszak regularnie czytam Astrobloga, a tam Hawkeye na bieżąco, astronowinki wrzuca, od położenia ISS na niebie, poprzez koniunkcje planet, aż po recenzje filmów i książek o astronomię tykajacych - świetne miejsce, mądry i gościnny twórca. A właśnie 18 / 19 marca miała być koniunkcja ich z Księżycem, zatem pewnie jedna z nich... ba ale która?

No nic. Wracam do domu - odpalam aparat i usiłuję zrobić dokumentację zjawiska, czasy stosownie długie, podpieram aparat na barierce i fotografuję... Nadzieja umiera ostatnia... ale mniejsza.

Jadę po Miłosza z treningu i Marzenkę z pracy, a potem jak już się mniej więcej z wszystkim okrzątnęliśmy to odpalam SkyPortal i sprawdzam co to było. A tu niespodzianka! Ani Wenus ani Merkury tylko Aldebaran bury! (znaczy czerwony, ale czerwony się nie rymuje). SUUPER!

Dziś rano włączam kompa, instaluję programy do obróbki zdjęć i ... NIC! Nie ma Aldebarana! Wielka czarna kopuła, na której podwieszono makietę Księżyca oświetloną diodami LED... Czyżby płaskoziemcy mieli jednak rację?

Cóż się będę żalił na aparat?! Mea Culpa - od lat obiecuję sobie kupić coś sensownego, i od lat mi schodzi...

Zobaczcie sami:

 NIC! 

 Takie samo cholerne NIC, tyle że na większym zoomie! 

A powinno być tak!

Oba zdjęcia pochodzą z programu SkyPortal i są zrzutami ekranu, ustawienia czasowe są o godzinę późniejsze niż moje obserwacje, ale mniej więcej oddają piękno zjawiska.
Cóż tulę się w żalu po nieudanych fotkach, tylko tym, że się napatrzyłem naprawdę długo i do syta.

Do zobaczenia. 

12 komentarzy:

  1. Bolesne doświadczenie, ale co popatrzyłeś, to Twoje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre ale uczące!
      Kup sobie wreszcie ten aparat!!!
      Albo zajmij np. zbieraniem kamyków ;)

      Usuń
  2. Astrofocenie to ciężki kawałek chleba. Może nie trzeba do tego specjalnych kokosów, których to produkcja robiona jest po nocne fotografowanie, zwykłą lustrzanką też się da, ale to dalej problematyczne. Bo nie tylko długi czas naświetlania i barierka są tutaj potrzebne. iso, przysłona, ogniskowa... W zasadzie to czas w tym przypadku nie jest nawet najważniejszy, bo przy pojedynczej ekspozycji powinien wynosić max 30 sekund.
    Ogólnie to focę nikonami, kiedyś d60, potem d5200 i teraz jego młodszą siostrą z trójką. Żaden z nich do artystycznego, profesjonalnego astro się nie nadaje, aczkolwiek do dokumentacji już prędzej:). Zaś najbardziej podziwiam zapaleńców, którzy fotografują te wszystkie mgławice... To dopiero magia!
    PS: Bardzo lubię ten cytat Wilde'a.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był czas że robiłem całkiem zdatne do blogowej publikacji docfotki hybrydowym Fuji. Dawał sporo możliwości, z RAWami włącznie. Ten co mam teraz jest totalnie do d...!
      Na pewno galaktyki czy obłoki pyłowe to coś czego nawet nie marzę by sfotografować, ale dwa stosunkowo jasne punkty z których wyszedł tylko jeden to juz frustrujące!

      Usuń
    2. Wyobrażam sobie! Nie tylko lustra dają radę wbrew pozorom;)
      Czemu nie? Wystarczy nawet 300mm, by brać, ja widziałam zdatne fotki z sigmy 150-500, która wcale taka jasna nie jest, bo ma f5/6.3
      Jest frustrujące oj jeeest. Aż tak w astrofoto nie jestem (jeszcze!), ale wydaje mi się, że sporą różnicę robi jednak korpus, bo a tu rozpiętość iso, a to zaszumienie. Choć oczywiście obiektyw jest bardzo ważny i wiem, że moim nikoniaczkiem d5300 z kitem dużo nie wyczaruję.

      Usuń
    3. Dokładnie. Ważne jest to co oferuje body. Jak tam jest OK to i zdjęcia dobre wyjdą, bo jest możliwość pokombinowania. Gdy we!wnętrzu aparatu mizeria, najlepsza optyka niewiele da.

      Usuń
  3. Na różnych zlotach trochę sprzętu, głównie obserwacyjnego ale foto też, przez ręce me się przewinęło i aż - kurde balans - nie chce mi się wierzyć, by Twój egzemplarz Macieju nie był w stanie złapać światła gwiazd - zwłaszcza tak wyraźnego, gdy mowa o Aldebaranie. Wolno spytać jaka to cyfrówka? Jestem po prostu ciekaw możliwości co do manualnego ustawiania długości ekspozycji. Na tych zdjęciach widać, że musiałeś naświetlać krótko, wyraźnie poniżej sekundy, bo tarcza "Łysolka" nie jest prześwietlona (brawo) - widać różnice w jasności powierzchni w zależności od jej rodzaju - morza, wyżyny, i wyraźniejsze kratery przy linii terminatora na południu. A skoro ekspozycja była krótka to niestety gryzie się to z rejestracją gwiazd, nawet Aldebarana, gdy jest to tylko kompakt a nie lustrzanka (choć nie zawsze). Bo na przykład na moich zdjęciach kompakcikiem (nota bene mającym prawie 10 lat) też mógłbym zapomnieć o gwiazdach gdybym robił je pod nieprześwietlony Księżyc. Zakładam, że gdyby wydłużyć czas naświetlania do nawet 2-3 sekund, o ile aparat to umożliwia, uprzednio ustawiając ostrzenie na nieskończoność, to nie tylko tego olbrzyma, ale i znacznie więcej jasnych gwiazd Twój aparat powinien być w stanie zarejestrować - przy jednocześnie super prześwietlonym Księżycu (miałbyś za to jego światło popielate).

    Nie wszystkie kompakty mają opcję ekspozycji "aż" 30 sekundowej będącej taką granicą dla rejestracji nieporuszonych gwiazd, ale te 3-5 sekund chyba powinny mieć wszystkie (lub choć większość?).

    Pozdro

    PS.1 Dziękuję za ciepłe słowa. Choć przesadzone one są, bo gościnny to może i nawet bywam, ale z tą mądrością to ostrożnie... ;-)

    PS.2 Nadęta niczym Timmermans - bardzo ładnie ujęte. Do tej pory zdarzało mi się mawiać "nadęty jak Kananga" (z filmu "Żyj i pozwól umrzeć" w tłumaczeniu Tomasza Beksińskiego - fani serii o Bondzie pewno skojarzą:-)).

    PS.3 Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To FujiFilm z serii 600. Był by całkiem niezły gdyby miał możliwość zadziałania przysłoną (a ma tylko dwa ustawienia), ale najgorsze w nim jest to że z racji awarii nie można wyłączyć w nim ustawień lampy błyskowej (co powoduje że sam zmienia warunki ekspozycji i błyska nawet przy zamkniętej lampie) - za to dzieciaczki, kotki i pieseczki robi wyśmienicie więc Żona krzywym okiem patrzy na wszelkie wzmianki o kupnie czegoś sensowniejszego.

      Tu by nie prześwietlić "Łysego" zastosowałem kawałek starej kliszy ( mam przyklejony do obudowy) jako filtr połówkowy. Czasów w tej wili nie sprawdzę ale na pewno były dłuższe od sekundy, w okularze widziałem oba ciała, co drażni mnie tym bardziej.

      Usuń
    2. O, takiego wariantu z kliszą na obudowie nie brałem pod uwagę, to wiele wyjaśnia dlaczego Aldebarana nie ma. Kurczę, czas powyżej sekundy powinien jednak umożliwiać złapanie jego światełka i innych podobnie jasnych gwiazd (bez tej kliszy na obudowie) ale przypuszczam, że takie próby też już dawniej były.

      No nic - może zatem... coś sensowniejszego? :-)) Niech żona zobaczy ładne choćby proste fotki szeroko-kadrowe z internetów i usłyszy, że też będzie miała robione takie romantyczne portrety na ich tle stając się na nich tą najpiękniejszą gwiazdą :-) Może tego typu zapewnienia zlikwidują stan patrzenia krzywym okiem? "Moja najdroższa, z tym aparatem uwieczniłbym cię w towarzystwie Aldebarana!" Parę minut później będziesz zamawiał wybrany model...










      ...lub telefonował na pogotowie, gdyby nazwa gwiazdy i zamiary zostały źle odebrane. Pozdr :-)

      Usuń
    3. Pomysł wart rozważenia.
      Dla wyjaśnienia dodam iż kliszę miałem tylko na połowie obiektywu (filtr połówkowy) więc powinno się udać i nie prześwietlić Księżyca i wyłapać Aldebarana... Tyle teoria, a w lraktyce nie wyszło. Na przyszłość spróbuję silniejszy filtr na Łysego i zdecydowanie dłuższe czasy.

      Usuń
  4. Może gwiazda Czerwony byk przyniosłaby mi szczęście,
    ponieważ jestem spod znaku Byka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie? Dziś powinien być Byk widoczny na poludniowym zachodzie w godzinach wieczornych (ale mi Stellarium w tablecie padło bez WiFi więc nie sprawdzę, Hawkeye w razie czego poprawi), to akurat b3dziesz miala okazję zobaczyć, taka duża czerwonawa,to wlašnie Aldebaran.
      Ja jestem koziorożcem, ale do dziś nie poznałem "swoich" gwiazd.

      Usuń